piątek, 20 listopada 2015

| 52 | - Pracka

Ostatnio przygotowuję się do grupowej wycieczki do Stanów Zjednoczonych, która odbędzie się za kilkanaście miesięcy. Jak większość osób pewnie wie, aby być wpuszczonym do tego kraju, trzeba przejść przez wieloetapowy proces wizowy. Większość pytań we wniosku wizowym nie jest dla mnie problematyczna (przykładowo, nigdy nie zajmowałem się handlem ludźmi ani rekrutacją dzieci-żołnierzy), ale dwa pytania dosłownie zniewoliły mnie z nóg - pytania o bieżące miejsce zatrudnienia oraz miesięczne zarobki.

O ile pracuję na umowę-zlecenę i mam z tego korzyści materialne, to moje zarobki są bardzo nieregularne i na pewno nie wystarczyłyby zwykłemu człowiekowi na pokrycie kosztów dwutygodniowych wakacji na innym kontynencie. Ja osobiście mam pieniądze odłożone na ten cel już od dłuższego czasu. W związku z tym nie do końca wiem, co wpisać w tych polach we wniosku wizowym.

Obawiam się szukania stałej, 8-godzinnej pracy, ponieważ byłem w ten sposób zatrudniony przez jakiś czas i nie podobał mi się taki styl życia. Przez większość czasu w biurze byłem przestymulowany dźwiękowo, a po powrocie do domu nie miałem na nic ochoty. W samej pracy miałem problemy komunikacyjne z innymi osobami z firmy oraz klientami dzwoniącymi telefonicznie. Chociaż bardzo pozytywnie rozwiązałem kwalifikacyjny test na inteligencję i wykazałem się biegłą znajomością angielskiego, to wydaje mi się, że podczas pracy z powodu braku komfortu sprawiałem raczej wrażenie osoby ociężałej umysłowo, a podczas rozmowy telefonicznej po angielsku zapominałem nawet najprostszych fraz. W związku z pracą musiałem też przeprowadzić się do innego województwa, utrzymywanie związku na odległość było dla mnie męczące fizycznie i psychicznie, a R. frustrowała się moim brakiem kontaktowości, gdy przyjeżdżałem z wizytą.

Nie lubię przeglądać ofert pracy, ponieważ wydaje mi się, że nigdzie nie mam wystarczających kwalifikacji. Od wielu lat zajmuję się programowaniem, ale posiadam wiele własnych, utartych sposobów na rozwiązywanie problemów, które często kłócą się z modelami narzucanymi przez firmy programistyczne, co eliminuje możliwość pracowania w grupie. Wolę robić wszystko po swojemu i samemu dochodzić do opracowania rozwiązania, niż korzystać z gotowych rozwiązań. Pomimo ukończenia studiów, wydaje mi się, że nie jestem przygotowany do podjęcia pracy gdziekolwiek. Najbardziej pasowałoby mi samozatrudnienie, ale z powodu problemów społecznych i nieumiejętności autopromocji nie mam pojęcia, jak skłonić innych ludzi, żeby dawali mi więcej pieniędzy za coś, co robię.

Jakbym miał w najbliższym czasie szukać pracy, to tylko dlatego, żeby mieć co wpisać w tych dwóch polach we wniosku wizowym. Nie wiem jednak, jak przełamać te wszystkie problemy, a dodatkowo nie chcę marnować życia na siedzeniu przez 8 godzin dziennie w bardzo stresującym otoczeniu.

Ś.