niedziela, 31 maja 2015

| 34 | - Najlepsze są te spotkania, na których nas nie ma


R.: N. ma kolegę, który interesuje się trochę astronomią. Powiedział, że chce cię poznać. Mogę mu dać kontakt do ciebie?
Ś.: Możesz. A czy on jest aspą? Jeśli tak, to się nie dogadamy.
R.: Nie jest.
Ś.: To tym bardziej się nie dogadamy.

***

R.: Jutro będę sama w domu.
Ś.: Jak ja będę, to już nie będziesz sama. Samym można być tylko samemu.

***

R., po spotkaniu z przyjaciółmi, na które Ś. także był zaproszony, ale nie poszedł: Wiesz, fajnie było u S.
Ś.: Tak, mnie też się podobało. Podobało mi się dlatego, że nie byłem.


środa, 27 maja 2015

| 33 | - Fantasmagorie









Słowo lekkoatletyka powstało tutaj ze słów lektyka i atletyka.



Ten rysunek powstał w odpowiedzi na przyniesioną ze szkolenia historyjkę Riki o teorii umysłu i jakichś zadaniach wykorzystywanych w pracy z dziećmi z ZA. Pojawił się tam między innymi obrazek, na którym chłopiec widzi, jak kobieta niesie reklamówki i paczki, a jedna z paczek (która jej wypadła - ale dziecko tego nie wie) leży na ziemi. Według słów prowadzącej szkolenie, na którym była Rika, dzieci z ZA zapytane, co należy zrobić w takiej sytuacji, często odpowiadały, że zabrać prezent.



Za czasów szkolnych lubiłem rysować labirynty. Największy stworzyłem na dwóch sklejonych kartkach A3, narysowanie go zajęło kilka godzin.


Dla chętnych - zagadka. Jaki tytuł nosi ten rysunek?



Ś.

wtorek, 26 maja 2015

| 32 | - Dialogi

I
Ś.: Skąd jest to zdjęcie?
R.: Z konkursu matematycznego w liceum, gdy zajęłam drugie miejsce.
Ś.: To pewnie ja miałem pierwsze.

II
Ś.: Jestem trochę zmęczony byciem dzisiaj.
R.: Byciem? Ja też.

III
R. ma chrypkę.
Ś.: Brzmisz jak Commodore 64.

IV
R. uczy się do egzaminu.
R.: Sposób zapisywania recept w starożytnym Egipcie...
Ś.: Sposób zapisywania recept w starożytnym Egipcie podobny jest jak we współczesnej medycynie. Obecnie lekarze również piszą hieroglifami.

V
R.: Następne przyjęcie będzie wiosną, bo moi rodzice w przyszłym roku mają rocznicę ślubu.
Ś.: Każda para co roku ma rocznicę ślubu. Z wyjątkiem tych, które wzięły ślub 29 lutego.

VI
R.: Co byś powiedział na nową książkę, taką, jak te o C++, PHP itp.?
Ś.: ITP? Nie ma takiego języka programowania.

VII
R., z nudów głośno odczytuje nagłówek na Onecie: "Co godzinę gwałcony jest 
mężczyzna".
Ś.: Ten sam?

środa, 20 maja 2015

| 31 | - Nić płaszczyzny

R.: Dawno, dawno temu, w zamierzchłych początkach naszego związku, Świetlik wybrał się do kina z kolegami ze studiów. Na Avatar, bardzo wówczas popularny. Umówiliśmy się, że po powrocie z seansu zwyczajowo wpadnie mnie odwiedzić i przy okazji podzieli się wrażeniami.
- Jak było? - zapytałam.
- Chyba co najmniej przez najbliższych kilkanaście lat nie wybiorę się do kina - oznajmił Świetlik takim tonem, jakby właśnie skończył wrzucać tonę węgla do pieca. I po chwili upomniał mnie, choć przez cały czas mówiłam zaledwie półgłosem: - Dlaczego mówisz tak głośno? Boli mnie głowa.
Nie udało mi się tamtego dnia dowiedzieć niczego o samym filmie: ani o jego fabule, ani o wadach i zaletach, ani o bohaterach, ani o klimacie. Dowiedziałam się natomiast co nieco o Świetliku.
- Uderzyło mnie to, jaką oni muszą mieć podzielną uwagę - powiedział, nie wiadomo, czy o kolegach, czy o innych ludziach w ogóle. - X. powiedział, że w tym filmie była dobra muzyka. A ja tam w ogóle żadnej muzyki nie słyszałem.

Ś.: Nie lubię chodzić do kina, ponieważ jestem o wiele bardziej wrażliwy na dźwięki niż inni ludzie, a w kinach zazwyczaj jest bardzo głośno. Dźwięk poza poziomem mojej tolerancji nie pozwala mi się skupić ani na nim samym, ani na obrazie. Idealnym rozwiązaniem byłyby słuchawki przy każdym siedzeniu, w których każdy mógłby sobie dopasować poziom dźwięku. Takie rozwiązanie istnieje na przykład w sali kinowej w Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Przed obejrzeniem filmu lubię przeczytać streszczenie całej fabuły, aby wiedzieć, co kiedy się wydarzy, dzięki czemu jest mi łatwiej nadążać. Zazwyczaj interesuje mnie sam sposób przedstawienia akcji (wygląd scen, jakość nagrania itd.), więc nie przeszkadza mi to, że znam jej przebieg. Oglądam wtedy film z większym zainteresowaniem, ponieważ ciekawi mnie, jak będą przedstawione dane sceny i zwroty akcji.
Zdecydowanie wolę filmy minimalistyczne, z niewielką liczbą bohaterów - wtedy nie mylą mi się oni i ich imiona. Jednym z moich ulubionych filmów, które w ostatnich latach obejrzałem, jest Grawitacja - wpisuje się on idealnie w moją definicję minimalistycznego filmu z bardzo dobrze przedstawioną fabułą.
Rika uważa, że oglądając filmy, skupiam się na wyłapywaniu drobnych detali, na przykład błędów produkcyjnych lub świadomie ukrytych przez twórców elementów.

R.: Choć mieszkamy niedaleko od siebie i spędzamy sporo czasu wolnego wspólnie, w ciągu sześciu lat znajomości zaledwie kilka razy oglądaliśmy razem film pełnometrażowy. Raz wybraliśmy się do kina na Adama - film o relacji pomiędzy mężczyzną z zespołem Aspergera i neurotypową kobietą. Świetlika głowa nie rozbolała, bo film był cichy, a wybrane przez nas kino - kameralne. Pamiętam jednak, że mimo tego stwierdził, że nie poszedłby na ów film, gdyby nie wątek związany z astronomią. Podczas gdy mnie film bardzo poruszył, Świetlik nie myślał wiele o problemach głównych bohaterów, za to dokonał merytorycznej oceny wszystkich występujących w filmie informacji na temat astronomii oraz zachwycał się niektórymi ujęciami, przypominającymi zdjęcia makro.
Od czasu do czasu próbowaliśmy znaleźć jakąś - jak mawia mój kolega – "nić płaszczyzny*", oglądając filmy w domu. W komfortowych warunkach, po przeczytaniu streszczenia fabuły przez Świetlika i zmniejszeniu o ponad połowę poziomu głośności, jakiego zwykle używam. W efekcie ja słyszałam niewiele, przez co nie umiałam się połapać w fabule, a Świetlik koncentrował się na detalach scenograficznych i mylili się mu bohaterowie.
Przełomem było odkrycie, że jednak tę nić płaszczyzny mamy - gdy oglądamy japońskie seriale animowane.

Ś.: W anime lubię to, że ich tematyka jest tak zróżnicowana, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ja oczywiście unikam epickich opowieści z dziesiątkami bohaterów i rozmachem porównywalnym do tego okazywanego przez Rosjan w dziedzinie budowy kopii Pałacu Kultury. Zdecydowanie preferuję seriale minimalistyczne z powoli toczącą się fabułą lub jej brakiem. Jednym z moich ulubionych anime jest Nichijou - serial tak infantylny, że potrafi każdego skłonić do przemyśleń, co tak naprawdę robi ze swoim życiem, że ogląda takie rzeczy.


Nichijou


Mimo wszystko surrealistyczny humor sprawia, że całą serię z przyjemnością oglądałem już jakieś trzy razy w ciągu ostatnich czterech lat.
W przeciwieństwie do filmów pełnometrażowych, unikam czytania streszczeń fabuł seriali animowanych.

R.: Od czasu do czasu zdarza się serial, który sprawia nam obojgu jednakową przyjemność i o którym możemy porozmawiać jak ludź z ludziem, a nie kosmita z kosmitą. Czyli: dzieląc się wrażeniami, odczuciami, zastrzeżeniami do strony merytorycznej czy technicznej, sympatiami i antypatiami wobec bohaterów.
Ostatnio taką perełką jest Steins;Gate - serial, który zawojował naszymi umysłami na tyle, że spotkania nie mogły się bez niego obyć. Po każdym odcinku dzieliłam się ze Świetlikiem, który już raz obejrzał całość (to właśnie on usłyszał o tym anime, obejrzał jako pierwszy, a potem zmusił do tego mnie), swoimi teoriami na temat intrygi, a on miał niezły ubaw.

Ś.: W Sztajnach podoba mi się:
- mała liczba bohaterów, z których dodatkowo każdy jest tak wyrazisty, że nie sposób ich pomylić;
- bardzo interesująca fabuła mająca związek z moimi zainteresowaniami i mogąca być wzorem dla pozycji popularnonaukowych;
- świetna gra aktorska osób podkładających głosy pod głównych bohaterów (seiyuu) - w zasadzie co chwilę istnieje fraza uaktywniająca moje neurony odpowiedzialne za echolalię.
Bardzo cieszę się, że udało mi się namówić R. do obejrzenia całej serii pomimo powolnego startu akcji oraz tego, że ona zazwyczaj woli romansidła i jakieś gupie historie o dramatach międzyludzkich.

R.: Steins;Gate to jedno z najlepszych anime, jakie w życiu widziałam, o ile nie najlepsze (a widziałam ich ponad sto, głównie w wieku gimnazjalno-licealnym). Niewiele można powiedzieć na jego temat, nie zdradzając fabuły. Napiszę tylko, że gdy zaczynałam oglądać pierwszy odcinek, a później drugi, nie rozumiałam prawie nic - wydawało mi się, że wszystko to jest zupełnie od czapy. Po obejrzeniu całości uważam, że fabuła jest genialna. Motywy stojące za zachowaniem bohaterów, bezsensowne dialogi, gagi, pozornie nic nie znaczące sceny-zapchajdziury - wszystko to, szczegół po szczególe, okazuje się mieć w fabule ważną rolę do odegrania. Klimat jest niezwykły, zwłaszcza w kulminacyjnej części serii, a refleksje, jakie mogą budzić wybory głównych bohaterów, kilka razy mną wstrząsnęły. W przenośni i dosłownie, bo miałam ciarki na plecach. Świetlika natomiast dwa odcinki poruszyły tak bardzo, że miał mokre oczy, co zdarza mu się raz na kilka lat, a podczas oglądania filmu chyba nigdy dotąd.

(*) "Nić płaszczyzny" powstała z połączenia "nici porozumienia" z "płaszczyzną porozumienia".

wtorek, 12 maja 2015

| 30 | - Pięciorzęd

Ś.: Mam do ciebie pytanie geologiczne. Kiedy zacznie się pięciorzęd? Chciałbym być na to przygotowany, kupić sobie kurtkę.

Ponieważ Świetlik zepsuł zamek w kurtce, co zdarza mu się stosunkowo często, jego niepokój zdecydowanie nie jest bezpodstawny.

R.

czwartek, 7 maja 2015

| 29 | - Autobus

Świetlik i Rika jadą autobusem z galerii handlowej. Autobus, jak zwykle o tej porze, jest dość zatłoczony. Na jednym z przystanków wsiada kobieta z niemowlęciem, które wkrótce zaczyna płakać. Matka próbuje uspokoić je zabawianiem i kołysaniem, ale bezskutecznie. W miarę upływu czasu płacz przechodzi w regularny wrzask, który skończy się dopiero wraz z końcem podróży. Rika tonie w muzyce ze słuchawek, starając się odciąć od świata, podczas gdy Świetlik gapi się w okno z niezbyt radosną miną. Trwa to około dwudziestu minut.

Tuż po wyjściu z autobusu Świetlik oznajmia tonem stuprocentowo poważnym:

- Właśnie byliśmy świadkami happeningu mającego na celu przekonanie ludzi do stosowania antykoncepcji.

poniedziałek, 4 maja 2015

| 28 | - Esemesiątka: kompilacja

I
[po przeprowadzce]
Możesz mi czasami przysyłać Szlachetne Paczki z jedzeniem, żebym nie umarł.

II
[w podróży z BlaBlaCar]
Jadę w aucie z Pjesem. :D Nazywa się Florentyna (bez zdrobnienia). Florentyna jest 10-miesięczną konkatenacją pekińczyka i ratlerka.

III
[rano, po nieudanych próbach kontaktu telefonicznego]
Witam. Proszę o kontakt po wyrwaniu się z objęcia Morfeusza.

IV
[w walentynki]
Witam. Wszystkiego najlepszego z okazji Walencji.

V
Witam. Pochwalę się, że dzisiaj pierwszy raz w życiu skorzystałem z bankomatu. Było to stresujące, ale również podniecające.

VI
[O szefowej, która miała nazwisko związane z rzeczownikiem "miód"]
Gdy nie ma Honey, to Pschtschoły harcują.

VII
Bardzo nie lubię rozmawiać z ludźmi. Mam nadzieję, że jest to jeden z ostatnich razów w życiu, kiedy muszę to robić.

VIII
[w dniu eventu astronomicznego]
Witam. Dzisiaj organizujemy pokaz astrologiczny. Będziemy prezentować między innymi szklane kule i tarota, a ja mam prezentację na temat wpływu planet na przeznaczenie ludzkie.

IX
Mam nadzieję, że będę w dalszym ciągu rozwijał swoje talenty niczym rozmaryny.

X
R.: Dzisiaj zdarzyło mi się coś, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej. Gąsienica podważyła jakoś szmatkę z gumką i uciekła mi w pokoju. Nie udało mi się jej znaleźć.
Ś.: To wydarzenie pogrąża cały dorobek ludzkości w dziedzinie entomologii. Mam nadzieję, że gąsienica przemyśli swoje zachowanie i zdecyduje się powrócić do Domu Ojca.

XI
[zapytany o samopoczucie]
Moja choroba przeszła kolejne stadium ewolucji i uczy się nowych ataków, takich jak Atak Kaszlu.

XII
[w nudnej podróży]
Witam. Dzisiaj zafascynowałem się kalendarzem. Zauważyłem, że w każdym roku nie będącym przestępnym luty, marzec i listopad zaczynają się od tego samego dnia tygodnia. Podobnie jest z kwietniem i lipcem, styczniem i październikiem oraz wrześniem i grudniem. Za to maj, czerwiec i sierpień mają niepowtarzalny układ dni tygodnia. Bardzo ciekawe jest, że żaden miesiąc nie ma tej samej liczby dni oraz dnia tygodnia pierwszego dnia. Z latami przestępnymi jest trochę inaczej, ale one prawie nigdy się nie zdarzają. Mam nadzieję, że ta wiedza przyda Ci się kiedyś, bo mi bardzo.

XIII
[po otrzymaniu informacji, że przez X. - koleżankę R. - przedłużyły się zajęcia na uczelni] 
Mam nadzieję, że X. otrzymała od Ciebie punishment w postaci klapsa w dziąsło.

Autor: Ś., zebrali Ś. & R.